sobota, 12 stycznia 2013
ROZDZIAŁ IV : W tych czasach być ogarniętym to wyczyn.
W nocy nie mogłam spać, pewnie dlatego że to w nowym miejscu, ale jedno mnie cieszyło, dzisiaj miałam wolne od zajęć szkolnych. Villanova potrzebuję mnie w Madrycie i o szóstej mam się stawić przed stadionem. Była czwarta, skoro nie mogę zasnąć to lepiej zacznę się już szykować, a jeszcze książki trochę poczytam. Najpierw poszłam do łazienki i wykonałam potrzebne czynności. Wróciłam do pokoju i wyjęłam z szafy koralowe rurki i miętowy sweter za tyłek. Włosy tylko przeczesałam, nie musiałam ich prostować, lubię moje kręcone. Jak sobie chcę zrobić kucyka, koka, warkoczyka to sobie prostuję. Włożyłam moje buty podobne do eskimosek, ale bardziej podobne do ciapów. Może dlatego że były białe w kolorowe wzorki. Nie będę sie zastanawiać nad tym teraz, w moją torebkę włożyłam swoje ubranie na mecz, czyli krótkie, śliskie czarne spodenki, białą bokserkę i bluzę z Barcelony. Poszłam jeszcze powiedzieć Ines, że mnie dzisiaj nie będzie, ona leżała w łóżku i płakała do poduszki.
- Ines, co się stało ? - Usiadłam obok niej na łóżku, za godzinę miałam być obok Camp Nou.
- Bo on .. bo on .. - Nie mogła nic powiedzieć przez łzy.
- Uspokój się Ines, cholera. - Szturchnęłam ją lekko.
- On ma dziewczynę. - Jeszcze bardziej wybuchła płaczem i wtuliła się we mnie.
- Brzydki, okropny, cholerny goth. Jaka znowu go chciała ?
- Car ... Car ...
- Carmen ? - Zdziwiłam się.
- Jebana suka.
- Chociaż ... Brzydki do brzydkiego pasuję. - Wzruszyłam ramionami, a na twarzy Ines pojawił się mały uśmiech.
- Jedziesz zaraz ?
- Tak, kochanie. Ale szykuj się na dziesiątego grudnia, jedziemy do Nowego Jorku. - Dziewczyna zapiszczała i rzuciła się na mnie. Nie powiem, cieszę się że już nie jest smutna przez tego śmierdzącego gotha. Nie jest jej wart. Te piękne chwilę zniszczył dzwonek do drzwi. - Otworzę. - Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Za nimi stał Gerrard Pique.Skąd on wie gdzie mieszkam.
- Hej mała. - Na mój pytający wzrok zaczął mówić wszystko od razu. - Wiem że jeszcze mamy pół godziny, ale przyszedłem po Ciebie wcześniej. Idziemy ? - Posłał mi taki uśmiech, że nawet jakbym nie chciała to i tak się uśmiechnęłam.
- Poczekaj. - Poszłam do pokoju, gdzie zostawiłam torebkę, rzuciłam szybkie cześć do Ines i już byłam na klatce. Zamknęłam drzwi i z Pique zaczęliśmy schodzić na dół. - A mógłbyś mi wytłumaczyć dlaczego idziemy schodami, a nie windą ?
- Dlatego, że ... Sam nie wiem. - Zaśmialiśmy się.
- No dobra, a teraz powiedz skąd masz mój adres ?
- To będzie moja tajemnica. - Ponownie się zaśmialiśmy.
W drodze rozmawialiśmy dużo dosłownie o wszystkim, coraz lepiej się poznawaliśmy. Do Madrytu szybko dolecieliśmy, ja przebrałam się w swoje, piłkarze w swoje i teraz ja siedziałam sobie grzeczniutko na boku, obok miejsca trenera i patrzę jak jak druga połowa jest beznadziejna. Nie dość że jest 0:0 to grają na środku pola. Nie wiem co się z nimi dzieję, chyba nie jara ich czternasto punktowa przewaga nad Realem.
- Co z nimi jest. - Usłyszałam za sobą głos trenera. Spojrzałam jeszcze raz na murawę, kiedy usłyszałam odgłos zachwytu. Teraz Barcelona przedzierała się przez obronę Realu. Messi podał piłkę do Xavi'ego, ten podał górną piłkę do Pique, a ta znalazła się w siatce. Teraz cała Barcelona cieszyła się szczęściem piłkarzy, ja tylko się uśmiechnęłam, nie jestem taką osobą, która jak padnie gol wstaję i skaczę jakbym miliard euro wygrała. Po prostu cieszę się w duchu. Po pięciu minutach piłkę w siatce umieścił Messi i było 2:0. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 6:0 dla FC Barcelony po golach : Pique, Messi, Tello, Pedro i ponownie Messi. Barca nie tylko wygrała ten mecz z Realem, ona zmiażdżyła go, upokorzyła Madryt. W drodze powrotnej wszyscy cieszyli się jak dzieci, nawet Villanova postarał się o uśmiech.
- To idziemy na imprezkę ! - Krzyknął Alexis, który dzisiaj zaliczył dwie asysty.
- O tak. - Tym razem krzyknął Valdes, który obronił rzut karny, wykonywany przez Cristiano Ronaldo.
- Pani od masażu idzie z nami. - Objął mnie Pedro, który bądź co bądź, już troszkę z Fabregasem zabalował.
- Pani od masażu zaraz Cię uderzy, jeżeli twoja ręka pójdzie jeszcze dwa centymetry w dół. - Powiedziałam szturchając go lekko.
- Grabisz sobie u Natalii. - Zaśmiał się Jordi Alba. Wszyscy okazali się być fajnymi i śmiesznymi ludźmi. Nawet David'a polubiłam. Są zwykłymi ludźmi, którzy nie myślą tylko i wyłącznie o sobie. Jednak impreza tak trochę się nie udała, ponieważ niektórzy nie mieli ochoty zobaczyć się z fanami Realu Madryt. Nie to że się ich bali, ale woleli zacisze domu. Oczywiście cudowny Leo, powiedział żeby pójść do Natalii. Nie wiedziałam ani nie podejrzewałabym go o taką szczerość. Bynajmniej powiedział że chciałby pooglądać co mam w szafie i czy na pewno nie lubię Madrytu bo z fascynacją patrzyłam na Sergio Ramos'a, Iker'a Casillas'a i Mesut'a Ozil'a. No przystojni są, ale nie wybaczę im że od razu mówili że wolę Madryt. Możemy pójść, Ines tylko sie ucieszy. Jechaliśmy w piątkę. Ja, Messi, Pique, Pedro i Fabregas. Ich chyba najbardziej polubiłam, ale szkoda że nie ma Valdes'a, Alexis'a i Alby. Oni też są spoko. Kierował Gerrard swoim nowiutkim Audi, podjechaliśmy pod mój blok i jakoś starałam się ich uciszyć, żeby się ogarnęli, ale jak to skomentował Messi w tych czasach być ogarniętym to wyczyn. Miał rację, to w ich wykonaniu musiał być nie mały wyczyn, więc najzwyczajniej w świecie zagroziłam że ich nie wpuszczę, jak nie będę wchodzili cicho. Poskutkowało. Padło gdzieś tak koło dwudziestej czwartej, może jeszcze moja ukochana koleżanka nie śpi. Otworzyłam drzwi najciszej jak potrafiłam i wpuściłam tych idiotów do środka. Pokazałam gdzie jest mój pokój i gdzie mają pójść, a sama udałam się do pokoju śpiącej Ines.
- Piękna. - Krzyknęłam jej do ucha.
- Kurwa, Schmidt- wariatko, nie wkurwiaj mnie, wiem że wygraliście, ale ja śpię. - Przetarła zdenerwowana oczy.
- Te, Castle, ja Ci chłopaków z Barcelony pod nos podstawiam, a ty mnie od wariatek, no wiesz. - Udawałam oburzenie i powoli kierowałam się do drzwi. Obok mnie stała już Ines z szeroko otwartymi oczami. Uroczo wyglądała w opasce na włosach, krótkich, śliskich, różowych spodenkach i o dwa rozmiary większej koszulce z Atletico. - No wiem że się cieszysz, ale w tej koszulce pójdziesz ? - Skrzyżowałam ręcę na klatce piersiowej.
- Chodź już, bo nie wytrzymam. - Wypchnęła mnie z pokoju z taką siłą, że nie wiedziałam że jej tyle ma.Tak, Ines Castle weszła do mojego pokoju w koszulce z Atletico, wtedy, kiedy Pique wyciągał z szuflady moje czarne stringi od Victoria's Secret. Cała bielizna, którą mam jest z VS.
- Gerrard ty zboczony palancie. - Krzyknęłam, kiedy mierzył moimi majtakami w Messi'ego.
- Natalia, to ty tutaj jesteś ? - Szybko schował je do szafki, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce.
- Nie, nie ma mnie, to tylko sen. - Przewróciłam oczami.
- Piękny sen. - Wymamrotał Pedro.
- Dobra panienki, nie zachwycajcie się moją piękną bielizną, to jest moja współlokatorka, a zarazem najlepsza przyjaciółka- Ines Castle, ona was zna więc nie trzeba jej przedstawiać. Ma koszulkę z Atletico dlatego że jej ojciec jest asystentem trenera. Życiorys potrzebny czy już mogę pójść po piwo ?
- Idź po to piwo bo mnie suszy. - Wyszczerzył się Fabregas jak głupi do sera. Wytknęłam mu język i poszłam do kuchni, w poszukiwaniu gingers'a. O jest i Lech, a dam im polskiego piwa, niech wiedzą co najlepsze. Wzięłam dziesięć puszek i wróciłam do pomieszczenia. Teraz Ines żywo dyskutowała z Gerrard'em o ... moim tyłku.
- I ty przeciwko mnie ? - Prychnęłam do Ines, która szybko się odwróciła.
- No pokaż jak robiłaś na imprezie, kiedy się upiłaś, pamiętasz ?
- Nie. - Odezwałam się, chociaż bardzo dobrze wiem, o jaką imprezę jej chodzić.
- Pamiętasz, kiedy przyjechałaś do Barcelony i jak się poznałyśmy. Wtedy zerwałaś z Kendall'em i poszłaś się najebać. Potem tak Cię melanż poniósł że tańczyłaś na blacie baru i ruszałaś tyłkiem lepiej niż Shakira. No pokaż.
- Spieprzaj. - Wytknęłam jej język i upiłam łyk napoju z mojej puszki.
- No pokaż. - Maślane oczka ze strony Fabregas'a, nieźle.
- A zatańczycie potem wy tak samo ? - Uśmiechnęłam się.
- Okej. - Obiecał Pique i usiadł wygodniej na moim ŁÓŻKU. Grzebie mi w majtkach i jeszcze na moim łóżku się wyleguję, no żal mi faceta, po całej linii.
- To patrzcie. - Wstałam i zrobiłam ten swój ruch, swoim seksownym tyłeczkiem. A ile było przy tym śmiechu. Nawet nie zauważyłam, jak Pedro to nagrał.
- Rzeczywiście robisz to lepiej niż Shakira. - Odezwał się Gerrard z bananem na twarzy. Zaraz, zaraz, wait, czy Shakira to nie jest jego dziewczyna ? Dlaczego przyszedł do mnie, a nie po wygranej od razu do niej ? On jedyny z Messi'm mają partnerkę, ale Antonella jest w Argentynie, a Shakira w Barcelonie. O co chodzi do cholery ? Nie będę się teraz nad tym zastanawiać, pomartwię się jutro.
- Jakbym nie wiedziała. Teraz wy. - Wskazałam na chłopaków i włączyłam kamerę, razem z moją przyjaciółką wypchnęłyśmy Pedro i Pique z mojego łóżka i razem na nim usiadłyśmy. Teraz chłopcy kręcili tyłkami przed kamerą, a po pijaku śmiesznie im to wychodziło. Barcelona potrafi, olle ! Jako że jesteśmy płci pięknej, miałyśmy w zwyczaju piszczeć, ale tak cichutko żeby pana Randie'go nie przebudzić. Miał chyba ze sto lat, ale trzymał się nieźle. A szkoda ... Ja mu na prawdę bardzo dobrze życzę, ale wolałabym żeby nie przychodził co chwilę, jak usłyszy najcichszy hałas, ale czekaj, wróć. Chłopaki wydzierają się jakby co najmniej w klubie byli, a nikt nie przyszedł ze skargą. Dziwi mnie to, ale może wiedzą że tutaj są piłkarze Blagurany. Cieszę się że nie przeszkadzają.
- No chłopaki. - Klaskałyśmy z Ines.
- Podobało się ? - Poruszył brwiami Pedro.
- Szalenie. - Zaśmiała się Ines.
- Dobra, opijajmy moją czwórkę ze sprawdzianu z fizyki. - Otworzyłam drugie piwo i pociągnęłam długiego łyka.
- Czwórka ze sprawdzianu z fizyki ? - Zakrztusił się Cesc.
- Ja z fizyki wiem tylko tyle że można aluminium pokolorować. - Otworzył szeroko oczy Pique.
- Jakiś ty niedouczony. - Zaśmiał się Messi.
- A ty może lepszy ?
- Te, piłkarze, wiem że trudno wam opanować testosteron, ale uspokójcie się. - Mówiła całkiem poważnie Ines.
- Ja chcę zdjęcie z Natalią. - Powiedział z słodkim wyrazem twarzy Pedro.
- Ja też. - Krzyknęli wszyscy zgromadzeni w pokoju.
- Ta, jedną ręką będziecie trzymać moje zdjęcie, a drugą o mnie myśleć. - Pedro w tym czasie spadł z krzesła, Fabregas się zakrztusił, Pique zaniemówił, a Messi dostał ataku śmiechu. - Ty Ines też. - Mruknęłam na rozbawioną przyjaciółkę.
- Ja już to robię, kochanie. - Cmoknęła mnie w policzek.
- No chodźcie, chodźcie. - Zaśmiałam się i tak robiliśmy sobie zdjęcia, potem było coraz bardziej śmiesznie, bo oczywiście Pique usiadł na nodze Pedro, który trzymał za rękę Messi'ego i kwiczał z bólu, a zarazem Leo miał wyraz twarzy WTF. Mam chyba ze sto zdjęć z tymi piłkarzami, przy najbliższej okazji je wywołam i powieszę na ścianie,
Najśmieszniejsze zdjęcie było, kiedy to Pedro usnął dosłownie na mnie, to znaczy wcześniej wyżalał mi się o czymś, nawet nie wiem o czym i przytulał się do mojego brzucha, ja głaskałam go po głowie i śmiałam się jednocześnie z żartów Cesc'a. Ale wracając do zdjęcia, to on usnął na mnie, a ja usnęłam na kolanach Pique i Ines zrobiła nam zdjęcie. To będzie w ramce na sto procent. Rozmawialiśmy o wszystkim o związkach, rodzinie, moich pucharach, meczach. Nawet powiedziałam im o tym że jestem aniołkiem Victoria's Secret, na co Pique zapowiedział że on i Fabregas jadą ze mną, bo Pedro jedzie do rodziny, a Messi do Antonelli. Co mogę zrobić, no pojadą ze mną, meczy nie będzie, a oni dojadą piętnastego grudnia. Dowiedziałam się też, że Gerrard'owi nie idzie dobrze z Shakirą, że nie wie czy cokolwiek do niej jeszcze czuję. Ona jest w trasach, on tutaj. Podobno nie docenia tego, że on nie może jeździć z nią do Kolumbii bo ma tutaj mecze i jeszcze ta akcja z udawaną ciążą Shakiry. Podobno chciała tym zwrócić na siebie tylko jego uwagę, a kiedy kazał jej zrobić badania to powiedziała że się pomyliła. Nie wiem, jak mądra kobieta mogłaby coś takiego zrobić. Osobiście uwielbiam Shakirę, zawsze uważałam ją za wzór do naśladowania, na koncercie nawet jednym byłam, ale z tego co mówią chłopaki to jest zadufaną w sobie egoistką. Nawet dla swojego własnego dziecka nie ma czasu. Nie znam jej osobiście, więc stosuję się do tego co mówią mi chłopcy, nawet Gerrard nie mówi o niej dobrze. Dowiedziałam się też o tym, że Fabregas'owi z jego partnerką też nie wychodzi, pewnie dlatego że jest od niego o pięć lat starsza, a Shakira jest starsza od Gerrard'a o dziesięć lat. Nie wiem po co z nimi są, skoro tak o nich mówią, nie rozumiem takich ludzi, którzy na siłę próbują ratować związek, a wiedza że nic z tego nie będzie. Tego nie rozumiem i cholera, chyba nigdy nie zrozumiem. Rozmawialiśmy też o drużynie i reprezentacji. Nieźle się upiłam, ale pamiętam chyba wszystko, ale nie. Pamiętam to co się działo do trzeciej rano, potem już nic. Wiem że zasnęliśmy grubo po szóstej rano. Około godziny jedenastej obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie dość że mi bania pękała to jeszcze zaczęłam się śmiać. Pique leżał obok mnie na łóżku, Ines spała na kanapie, Fabregas oparty o drzwi od pokoju, Messi z Pedro leżeli na podłodze "przecinając" się. Nie chciałam ich obudzić, więc cichutko na paluszkach, próbowałam wyjść z pokoju, ale Cesc na prawdę mi to utrudniał. No cóż, z nim nie będę walczyć. Wyjęłam z szafy czarne leginsy, białą bokserkę i lekko różowy sweterek za tyłek. Tak jak delikatnie potrafiłam, odsunęłam Cesc'a od drzwi, ale ten człowiek jest ciężki, po za tym, że nigdy nie odsuwałam, chociaż nogą, takiego "czegoś" to jeszcze puszki od piwa hałasowały tak, że bolała mnie głowa. Co najbardziej mnie zdziwiło, to dwie puste butelki wódki. Ja pierdziele, co tutaj się wczoraj działo. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sie w rzeczy, które przyniosłam ze sobą z pokoju. Zrobiłam sobie kucyka i weszłam do kuchni. Nie mogłam znaleźć żadnej tabletki od bólu głowy, byłam bardzo niska, a szafki były wysokie, dlatego czekał na mnie podwyżnik od Ines. Taki co mają dzieci, kojarzycie chyba. No to stanęłam na nim i wyjęłam tabletki przeciwbólowe i jakiś proszek na kaca. Zaparzyłam ich dokładnie sześć i postawiłam na blacie. Swój zaczęłam powoli pić, przydałoby się coś do jedzenia. Co by tutaj zrobić. Przecież ja gotować kompletnie nie umiem.
- Wody. - Odwróciłam się i zobaczyłam strasznie wyglądającego Katalończyka.
- Na blacie. - Mruknęłam do Pique. Ten podszedł do niego, wziął szklankę i usiadł na przeciwko mnie. Wpatrywaliśmy się w siebie może z pięć minut bez słowa. - Co się dokładnie wczoraj stało ?
- Chciałbym wiedzieć. - Podrapał się po głowie. - Ale Messi i Pedro śpią śmiesznie. - Oboje się zaśmialiśmy, ale to było złym pomysłem, bo bania niewyobrażalnie nas bolała.
- Nie macie dzisiaj treningu, nie ? - Zapytałam.
- Nie, nie mamy. Dzisiaj ja Cię porywam. - Uśmiechnął się.
- A gdzie ?
- Niespodzianka.
- Ale nie będzie alkoholu ? - Spytałam błagającym głosem.
- Nie, niech twoja piękna główka się o to nie martwi. - Mówił rozbawiony Gerrard. Gdzie ten niewyżyty piłkarz chce mnie ze sobą zabrać. - Mamy ubrania w moim samochodzie. Mieliśmy coś na przebranie na imprezę, ale skoro nic z tego nie wyszło to pójdę po nie i oni i ja się przebierzemy i w ogóle będzie fajnie, nie ?
- Mówisz językiem, aśenaebałem. - Pokręciłam głową. Chłopak tylko się zaśmiał i wyszedł na chwilę z mieszkania. Mimowolnie zaczęłam się śmiać, jezu, jak ten człowiek śmiesznie mówi jak jeszcze jest pod wpływem. Nagle gwałtownie podniosłam głowę, co zaraz pożałowałam. Będą musieli spać u mnie jeszcze jeden dzień, przecież nikt nie może pójść piechotą, bo za daleko, a zresztą kibice. Samochodem nie pojadą bo pijani, Ines pijana i nie odwiezie, a taksówki dzisiaj nie jeżdżą bo jakieś święto, sama nie wiem jakie, nawet mnie to nie interesuję za bardzo. Gezas, będę musiał się z nimi męczyć jeszcze cały dzisiejszy dzień. Westchnęłam głośno, kiedy usłyszałam że Gerrard wrócił.
- Mogę skorzystać z łazienki ?
- Pewnie. Ale mam tylko damski szampon.
- Przeżyję. - Zaśmiał się i zniknął w łazience. Myślałam tak, co zrobić do jedzenie, przecież ja kompletnie nie umiem gotować. Ines śpi, ale nie pozwolę jej nic robić pod wpływem bo jeszcze sobie palca odetnie, albo sama nie wiem co może sobie jeszcze zrobić. Wiem, może Pique umie, spał sobie u mnie wygodnie na łóżeczku to się odwdzięczy. Po pół godzinie wyszedł z łazienki. Wyglądał nieziemsko w czarnych rurkach i białym T-shirtem z złotym napisem "nike". Nie powiem, ale dzisiaj to przeszedł samego siebie.
- Umiesz gotować, piękny ? - Uśmiechnęłam się i oparłam o blat. Ten tylko z uśmiechem podszedł do mnie i jedną ręką oparł się o blat, a druga niebezpiecznie dotykała moich włosów. Uniosłam pytająco brew, w tej chwili się ode mnie odsunął.
- Umiem tylko naleśniki.
- No to dawaj. - Uśmiechnęłam się i usiadłam na blacie. Mojej pomocy nie chciał, bo jak to powiedział, zrobi to lepiej. Za to dostał po głowie. Ciągle myślami wracałam do tego wydarzenia sprzed kilku minut. Dlaczego tak się na mnie patrzył, tak dziwnie i czemu w ogóle do mnie podszedł tak blisko ? Już nie wiem nawet co myślę, język w głowie mi się plącze. Co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem, ale to i tak nie obudziło tych pijaków. Z tego co się dowiedziałam do Ines wyjęła tą wódkę, kiedy ja usnęłam z Pedro, a kiedy się obudziłam to piłam z gwinta. Nigdy nie piłam wódki z gwinta, malibu i martini tak, ale nigdy wódkę. Nie będę drążyć tego tematu, pogrążony Real został, zadanie wykonane, jakże piękny był mój debiut jako masażystki. Nie dość że sobie siedziałam spokojnie bo nie było żadnych kontuzji, to jeszcze podziwiałam gołe klaty piłkarzy po meczu. Życie to jednak jest piękne. Do kuchni wszedł nieżywy Pedro i bez słowa przytulił się do mnie.
- Przepraszam, ja nie chciałem, nie gniewaj się na mnie. - Pogłaskałam go po głowie na której za chwilę złożyłam skromnego całusa. Przejął się chłopak.
- Nic się nie stało.
- Stało się, przepraszam. - Podniósł głowę i zrobił maślane oczka.
- Nie gniewam się. - Uśmiechnęłam się, nie mogłabym się gniewać na tego dzieciaka.
- Jesteś kochana. - Znowu wtulił się w mój brzuch, nie wiem czemu, ale lubiłam jak ktoś tak robił.
- I chyba za dobra dla niektórych.
- Spróbuj. - Powiedział Gerrard podchodząc do mnie i wciskając mi do ust kawałek naleśnika na widelcu.
- Muszę powiedzieć, że to najlepsze naleśniki jakie w życiu jadłam. - Uśmiechnęłam się do Pique, momentalnie odwzajemnił mój uśmiech i teraz patrzyliśmy sobie w oczy. Nie wiem, czemu zawsze jak je widzę, to cały świat momentalnie przestaję istnieć.
- Pójdę się umyć, dzięki za ciuchy Pique. - Z krainy błękitu wyrwał mnie głos Pedro, który niechętnie odsunął się ode mnie. Młody napastnik też ma piękne oczy, tylko on ma zielone. Usiadłam przy stole, reszta zjawiła się w ekspresowym tempie. Zjadłam jednego naleśnika, nie mogłam więcej, może dlatego że trzyma mnie okropny kac.
- Pedro, ile ty tam będziesz siedział ? - Darł się co chwilę Fabregas, który dostał drzwiami od Rodriguez'a.
- Już. - Wyszedł ubrany w beżowe rurki z niskim krokiem i zielony T-shirt z niebieskim napisem "adidas".
- WoW. - Otworzyłam szeroko oczy, wyglądał na prawdę przystojnie.
- Ty wyglądasz śliczniej. - Cmoknął mnie w policzek i usiadł obok mnie. W oczach Pique, widziałam ... zazdrość ? Czy on jest o mnie zazdrosny ? Muszę się przekonać.
- Podobają mi się twoje spodnie. - Zaczęłam, kontem oka spoglądając na obrońce.
- Na prawdę ? A mi się podobają twoje włosy. - Mówiąc to odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy. Zrezygnowałam z kucyka. Uśmiechnęłam się i wstałam z krzesła.
- Idę na komputer, idzie ktoś ze mną ?
- Ja pójdę. - Nie spodziewałam się że dwoje w tym samym czasie zgodzą się pójść ze mną na komputer.
- To chodźcie. - Uśmiechnęłam się i siadłam na łóżku w swoim pokoju włączając laptopa. Zaraz obok mnie znaleźli się piłkarze. Po lewej stronie Pique, a po prawej Pedro. Przeglądałam twitter'a, nic się nie działo, na facebook'u tak samo było nudno. Wpadłam na pomysł żeby poczytać polski serwis plotkarski- pudelek. Na nim także nie było nic ciekawego. Zrezygnowana zamknęłam komputer i odłożyłam go na półkę, nagle zadzwonił telefon Gerrard'a.
- Muszę odebrać. - Kiedy wstawał, zauważyłam że na ekranie migało zdjęcie Shakiry. Zabolało, nie wiem czemu, ale zabolało.
- Więc ... - Zaczął nieśmiało Pedro, delikatnie chwytając mnie za rękę. - Co dzisiaj robimy ?
- Sama nie wiem, Pique chciał mnie gdzieś zabrać.
- Pique ... - Nagle chłopak posmutniał. Nie mogłam patrzeć, kiedy tak się czymś zamartwia. Najzwyczajniej w świecie pociągnęłam go za rękę tak, aby leżał obok mnie. Przytuliłam się do niego i słuchałam, jak miarowo biję jego serce. Pedro czule głaskał mnie po głowie, był taki słodki, taki czuły. Wiem że mogę na nim polegać.
- Mogę Cię o coś zapytać ? - Oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
- Pytaj o co chcesz maleńka.
- Czemu się tak mną przejmujesz ?
- Bo jesteś dla mnie kimś ważnym. - Na te słowa moje serce po prostu zmiękło. Jak można stać się dla kogoś ważnym po dwóch dniach znajomości. Może to właśnie jest prawdziwa przyjaźń.
- Kocham Cię, Pa. Tak na pewno jestem u Cesc'a. Pa. - Usłyszałam głos Gerrard'a. Teraz wiem, że on ją kocha i na pewno on wróci do niej i będą szczęśliwą parą, ponownie. Głośno westchnęłam i ponownie przytuliłam się do piłkarza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz