sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział I: Zjeść ciastko i mieć ciastko.




 Ta piękna hiszpańska pogoda, to uwielbiam w tym kraju najbardziej. Nie jestem w Barcelonie pierwszy raz, przecież przyjeżdżałam tutaj prawie co każde wakacje, kiedy moja mama żyła. No właśnie, kiedy żyła. Teraz już jej nie ma, zachowała się jak tchórz. Zostawiła mnie i ojca samego, dlatego że nieszczęśliwie się zakochała, ale to jej nie usprawiedliwia do cholery ! Chciała zjeść ciastko i mieć ciastko.Miała rodzinę, miała córkę, którą trzeba było się zająć. Ona po prostu powiesiła się, kiedy miałam dwanaście lat, na moich oczach to zrobiła. Jakbym została na tym głupim treningu może bym tego nie widziała i nie przeżyła tego tak bardzo ale co z tego że Natalka chciała się pouczyć do sprawdzianu z przyrody ? Wbiegłam do mieszkania, nie było nikogo no to weszłam do salonu, gdzie był sznurek, stołek i moja mama na nim. Rzuciłam przelotne "cześć", ona powiedziała że mnie kocha i się powiesiła. Odczuwaliście kiedyś smutek, bezsilność  tęsknotę i strach równocześnie ? Nie ? Macie szczęście. To jest okropne uczucie, nie mogłam jej pomóc, nie dość że byłam w szoku to tak głupia kontuzja nie dawała mi spokoju i ciągle bolała mnie noga. Patrzyłam się jak moja matka wisi na sznurku, jak się dusi, jak umiera. Od tej pory postanowiłam że nigdy w życiu nie będę nawet myślała o samobójstwie. Nie mogę tego zrobić swojemu tacie i siostrze ... Ja w ogóle nie rozumiem samobójców, dla mnie są egoistycznymi tchórzami, którzy nie patrzą na uczucia innych i odbierają najcenniejszy dar, jaki mogli kiedykolwiek dostać. Odebrali szczęście osobom, dla których byli ważni, może i byli wszystkim. Ja nie mogę tak zrobić, nie mogę stchórzyć. Kilka razy miałam w ręce butelkę Jack'a Daniels'a i opakowanie tabletek nasennych bo po co żyć, skoro nie można zapomnieć o przeszłości i nie można normalnie funkcjonować ? Milion razy zadawałam sobie to pytanie ale następnie zawsze rzucałam tabletkami w ścianę i krzyczałam na cały dom że ja nie jestem taka jak inni, że mnie interesuję los innych ludzi i zamierzam jakoś żyć, wiem że to będzie trudne, ale wiem że mi sę uda, ja jestem silna i nigdy się nie poddaję. Pierwszy raz wtedy odczuwałam bezsilność, przecież to wydarzenie zgasiło małą iskierkę w moim sercu, która zaczęła dymić, a razem z dymem uciekały mi jakiekolwiek nadzieje na lepsze jutro. Weszłam do mojego mieszkania obok Camp Nou, które dzieliłam z moją siostrą i tatą. Czasem mieszkała z nami Alessandra, ale to wtedy, kiedy nie mogłam sobie kompletnie poradzić z zaistniałą sytuacją, czyli dość często. Ta dziewczyna była niesamowita. Potrafiła z Ameryki przyjechać do Hiszpanii, żeby tylko mnie pocieszyć. Czułam w niej oparcie. Nie mogłam o tym samym powiedzieć o Karolinię i ojcu, oni wymijali się ze mną, nie rozmawialiśmy. Mają do mnie ciągły żal o to że nie pomogłam mamie, ale jak dwunastolatka mogła jej pomóc ? Ja wtedy jeszcze nic nie rozumiałam, wszyscy mi utrudniali to zrozumieć. Dopiero pewnego dnia, moja siostra podeszła do mnie, mocno mnie przytuliła i powiedziała że jestem dla niej cholernie ważna. Nie wiedziała ile słowa " cholernie ważna " dla mnie znaczyły. Poczułam się kochana, ale co z tego, skoro ona nie zostanie w Hiszpanii ze mną bo ma studia w Polsce ? Z ojcem nie mam życia, wieczne kłótnie o byle co, nawet o głupie niedomknięte drzwi do pokoju, kiedy to on się zabawiał z jakimiś panienkami. Kiedyś był wesołym człowiekiem, byliśmy wzorową rodziną, ale to było kiedyś. Postanowiłam że od dzisiaj zacznie się moje nowe życie. Jeszcze rok się pomęczę, zaproszę Assy i będziemy razem jakoś przez to przechodzić. Nie miała swojej rodziny, skupiała się wyłącznie na pracy i jak ona to powiedziała " na moim małym serduszku " czyli na mnie. Chciała żebym w końcu stanęła na nogi.
 Dzisiaj nic mi nie popsuję humoru. Podeszłam do okna i zobaczyłam bawiące się dzieci, dziewczynki grały w gumę, a chłopcy kopali piłkę. Połowa z nich miała koszulki Barcelony, ale nie wszyscy. Zaraz, zaraz ... Ja mam ich dużo. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam trzy koszulki Puyola, Mascherano i Iniesty. Mam wszystkich zawodników, każde po dwie koszulki. Mam nawet tatuaż na nadgarstku " Barca - Mes Que Un Club ". Jest dla mnie cholernie ważna. Wyszłam na zewnątrz i podeszłam do chłopaków. Mieli około 6-9 lat.
- Hej. - Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie, trzymając koszulki za plecami.
- Cześć. - Powiedzieli chłopcy na chwilę przerywając grę.
- Lubicie grać w piłkę ? - Zapytałam siadając na ławce obok malutkiego boiska.
- Kochamy to robić, niedługo będziemy jak Ci panowie na stadionie. - Wypiął pierś starszy chłopak z koszulką Messiego.
- W to nie wątpię. - Zaśmiałam się i spojrzałam na smutne miny chłopców siedzących na trawie. Ci akurat nie mieli koszulek. Spoglądali z zazdrością na kolegów z koszulkami ich ukochanej drużyny piłkarskiej. Pokazałam gestem ręki żeby do mnie podeszli.
- Cześć, jak się nazywacie. - Powiedziałam do chłopców, którzy do mnie podeszli.
- Jestem Raul, to Fernando, a to Pepe. - Przedstawił mi mały blondynek.
- Nie macie koszulek ? - Podniosłam brew. Oni tylko smutno pokiwali głową. Wyciągnęłam zza pleców prezenty i wręczyłam im po jednej.
- Dziękujemy pani bardzo, - Mówili po kolei mnie ściskając.
- Ale nie ma za co. - Zaśmiałam się. - Mówcie do mnie Natalia.
- Kochamy Cię Natalia. - Mówił najmłodszy, który dostał koszulkę Iniesty. Ciągle przytulał się do mnie. Ja tylko pogłaskałam go po głowie i wstałam niechętnie z ławki.
- Ja niestety muszę już iść.
- A przyjdziesz kiedyś ? - Zrobił słodką minkę Fernando.
- I to nie raz. - Puściłam im oczko. Pomachałam na pożegnanie i weszłam do swojego mieszkania. Ponownie zerknęłam na boisko, teraz wszyscy byli szczęśliwi i grali dumnie prezentując swoje koszulki. Spojrzałam na zegarek ... CHOLERA !!! Za godzinę muszę być u lekarza na Camp Nou. Miał mi ustalić, jakieś delikatne ćwiczenia na treningi siatkówki, takie dostałam skierowanie od okręgowego. Myłam się chwilę tamu, więc pozostało się ubrać. Z szafy wyjęłam miętową, luźną koszulę z 3/4 rękawa i czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem. Na nogi włożyłam czarne trampki i rozpuściłam włosy. Nie musiałam robić makijażu, jedynie przejechałam malinowym błyszczykiem po ustach. Cerę miałam idealną, rzęsy długie, co trzeba więcej do szczęścia ? No oprócz szczęśliwej rodziny to nic. Zwinęłam z stolika klucze do domu i mojego nowiutkiego Samsunga Galaxy S III. Dostałam go od Alessandry. Nie byłabym Natalią Schmidt gdybym czegoś nie zapomniała. Szybko wróciłam do pokoju i włożyłam na siebie bransoletkę z symbolem aniołków Victoria's Secret. Nie powiem że nie, chciałam się pochwalić że siedemnastoletnia polska siatkarka z małymi piersiami i 161 centymetrami wzrostu została nową modelką bielizny. Marzyła o tym chyba każda dziewczyna. Wybiegłam z mieszkania, chociaż miałam jeszcze pół godziny, nie chciałam się spóźnić. Droga na stadion zajęła mi pięć minut. Weszłam do środka.
- Panna Natalia Schmidt ? - Zapytał mnie wysoki ochroniarz, który musiał na mnie patrzeć " z góry ".
- Tak, to ja. - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Proszę bardzo. - Wpuścił mnie do długiego korytarza. Stanęłam na przeciwko białych drzwi z napisem "Doktor Calle Philips". Zapukałam, bo przecież jakoś trzeba się zachować.
- Proszę. - Usłyszałam głos mężczyzny. Weszłam do środka. - Panna Natalia Schmidt ?
- Tak to ja. - Uśmiechnęłam się i usiadłam naprzeciwko mężczyzny. Zrobił mi jakieś badania, dał skierowanie na rehabilitacje i na tym się skończyła moja wizyta. Skierowanie miałam donieść masażcie piłkarzy. Weszłam do wskazanego mi pomieszczenia i czekałam na zjawienie się tego człowieka. Już się spóźniał, a na początek znajomości to nie jest dobre. Po piętnastu minutach do gabinetu wszedł wysoki brunet.
- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem zadzwonić do kolegi. Jak teraz trudno o dobrych masażystów.
- Nic się nie stało. Szukacie masażysty ? - Przecież ja w liceum uczę się masażu takiego jak tutaj robią. Praca mi się przyda, dopóki nie będę oficjalnym aniołkiem VS.
- Tak, szukamy. Znasz kogoś ?
- Siebie. - Wzruszyłam ramionami.
- Masz w ogóle jakieś wykształcenia ? - Spytał trochę niezadowolony.
- W szkole poszłam na dodatkowe zajęcia, miałam praktyki w klubie mojego brata. - Przypomniałam sobie ostatnie wkację w Londynie, kiedy to byłam masażystką piłkarzy Chelsea Londyn. O tego "brata" nie chodziło mi na poważnie, Fernando Torres, jest moim najlepszy przyjacielem i tak jakoś zostaliśmy rodzeństwem.
- Tylko że wiesz, szkolny klub, a najlepszy klub. - Rozłożył ręcę jak waga.
- Jeśli tak można mówić o Chelsea. - Prychnęłam.
- Chelsea ? - Zerwał się z krzesła i uklęknął przede mną. Trochę dziwnie to wyglądało. No dobra, nawet bardzo. - Przyjmij tą pracę, ja Cię proszę, ja Cię błagam. - Złożył ręcę jak do modlitwy.
- No okej, zgadzam się. - W tej samej chwili rozległ się krzyk zadowolenia mężczyzny.
- Dziewczyno, wiesz jak ja się cieszę. Nareszcie kogoś znalazłem, a już zaczynałem w to wątpić. - Zaśmiał się jak dziecko. - Możesz zacząć od jutra ? - Wręczył mi grafik. Tak jakby czekał na kogoś i miał nadzieję że zaraz się zjawi. Wzięłam do ręki kartkę. Codziennie mam lekcje od ósmej do w pół do czternastej, więc od szesnastej do osiemnastej spokojnie mogłam przychodzić. To działo się na prawdę błyskawicznie, nigdy się nie spodziewałam, że będę masażystką w najlepszym klubie świata- FC Barcelonie. Prawie zapomniałam o mojej nodze, teraz to ja potrzebuję masażysty.
- Wszystko jest okej. Od jutra. Ale ja tu przyszłam głównie po to. - Wręczyłam mu skierowanie od doktora Philipsa. Santi- bo tak miał na imię, przyjrzał się kartce i pokazał mi ruchem ręki że mam usiąść na specjalnym fotelu i zdjąć spodenki. Wykonałam polecenie i wygodnie usadowiłam się na siedzeniu. Było przyjemnie, może noga już mnie tak bardzo nie bolała, a z Santim bardzo dobrze mi się rozmawiało. Okazało się, że mój przystojny kolega jest gejem. No ale jestem tolerancyjna więc nic to nie zmieni w naszej znajomości. Grzecznie się pożegnałam i wróciłam do domu cała w skowronkach. Postanowiłam zadzwonić do Assy.
- Dzień Dobry słoneczko. - Powiedziałam do komórki z wielkim entuzjazmem.
- Wiesz że Cię kocham, ale jest noc. - Zastanowiłam się przez chwilę o czym mówi, a no przecież ja jestem w Europie, a ona w Ameryce.
- Przepraszam, ale muszę Ci coś powiedzieć. Od dzisiaj jestem masażystką Barcy. - Ostatnie słowa wykrzyczałam do słuchawki, w moje ślady poszła koleżanka. Obie kochałyśmy ten klub całym sercem.
- Masz mnie poznać z wszystkimi jak do Ciebie przyjadę. - Zapiszczała Alessandra. Niestety za chwilę musiałyśmy zakończyć naszą rozmowę, ja musiałam się poprawić z fizyki na tą trójkę, a ona się musiała wyspać przed sesją zdjęciową. Jutro będzie wspaniały dzień, może i najlepszy w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz